W wywiadzie dla popularnego medium szefowa wpływowej marki wyjaśnia, w jaki sposób rekrutuje pracowników. Proces wymaga częstych wizyt w szkołach, gdzie wyszukuje się dziewczynek, które nie weszły jeszcze w okres dojrzewania i wyglądają jak chłopcy, co przede wszystkim sprowadza się do faktu, że jeszcze nie rozwinęły się u nich piersi. Kandydatkom spełniającym te warunki oferuje się kontrakt, otwierający przed nimi świat, w którym bez oporów mierzy się i ocenia szerokość ich bioder i szczeliny między udami. Świat skażony narkotykami, w którym praca dzieci polega na paradowaniu przed bogaczami w kosztownych ubraniach, po to, by bogacze mogli zdecydować, w czym będą pokazywać się na imprezach w przyszłym sezonie.
Brzmi jak dystopijna wizja przyszłości? Świat z literatury w stylu ”Opowieści podręcznej”? Cóż, nic bardziej błędnego. To rzeczywistość, świat za naszymi oknami. W przededniu rozpoczęcia Londyńskiego Tygodnia Mody, szefowa jednej z największych agencji modelek w Wielkiej Brytanii w rozmowie z brytyjską popołudniówką ”Evening Standard” mówiła o realiach branży modowej. Carole White, współzałożycielka Premier Model Management, z oburzeniem skrytykowała apele o zatrudnianie na wybiegach modelek o realistycznych kształtach. – Projektanci żądają płaskiej sylwetki, żadnych piersi – wyjaśniła. – Chcą, by projektowane przez nich ubrania wisiały. To jest nierealistyczne, bo większość kobiet ma piersi. Ja tego nie zmienię, tak już jest.
– Proszę spojrzeć na historię mody, projektanci zawsze oczekiwali płaskich modelek, nie tych rozwiniętych. To młoda dziewczyna, osoba w wieku 16-19 lat, której ciało jeszcze nie zmieniło się w kobiece – mówiła. – To dlatego modelki zaczynają tak młodo. Łowcy talentów odwiedzają szkoły w poszukiwaniu tyczkowatych dziewczyn, które grają w netball.
White skrytykowała też luksusową brytyjską markę modową Rose & Willard za to, że zmusza swoje modelki do podpisywania kontraktu, w którym zobowiązują się do przyjmowania pokarmów podczas współpracy z firmą. Jak tłumaczono, niektóre modelki są tak wygłodzone, że ”majaczą i plotą bzdury”.
– Uważam to za obelgę – mówi White. – To taka zagrywka. Prawdopodobnie to naruszenie praw człowieka modelek. Jestem o tym przekonana. Jak można mówić, że będzie się kogoś zmuszać do jedzenia, sadzać przy stole i patrzeć jak je? To oburzające. Co chcą w ten sposób osiągnąć? Nic.
Upewnianie się, że pracownik zdrowo się odżywia, wykonując swoje obowiązki zawodowe? Doprawdy skandal! Ciekawe co jeszcze sobie wymyślą. Może regularne przerwy na wizyty w toalecie?
Moim zdaniem najbardziej oburzające w tym wszystkim jest to, że jedyną reakcją, jaką wywołały te komentarze, było znudzone przewracanie oczyma. Troska o zdrowie modelek w rozmiarze zero była modna dziesięć lat temu. To problem stary i oklepany jak 25-letnia modelka na emeryturze. Nieograniczone zasoby finansowe branży modowej w połączeniu z gloryfikowaniem zawodu, doprowadziły do tego, że 13-latki paradujące po wybiegach to dziś po prostu obowiązująca norma (patrz 15-letnia Sofia Mechetner, którą w 2015 roku Dior wypuścił na wybieg w Paryżu w przezroczystej sukience. W każdej innej branży fotografowie robiący i rozpowszechniający jej zdjęcia z widocznymi sutkami trafiliby do rejestru przestępców seksualnych, ale to świat mody, więc tu wolno).
Porównywanie modelek i pracownic fabryk, skazanych przez międzynarodowe koncerny na pracę w urągających warunkach za niecałego dolara dziennie, wydaje się nie na miejscu, bo odnoszące sukcesy modelki (nawiasem mówiąc, nie ma takich zbyt wielu) zarabiają krocie, a przy tym latają pierwszą klasą po całym świecie. Lecz fakt, że jest to branża, której patronują najbardziej znani światowi celebryci, nie oznacza jeszcze, że nie obowiązują w niej żadne reguły prawne.
W przemyśle modowym jest wiele osób – od małych etycznych marek, po redaktorów pism modowych, odmawiających publikowania zdjęć luksusowych kościotrupów – które domagają się zmiany. Ale co z tego, kiedy decydenci pokroju Carole White jednym zdaniem potrafią podważyć ich wysiłki? Jeszcze w lutym w ręce brytyjskich parlamentarzystów trafi raport, którego autorzy wzywają do wprowadzenia zakazu zatrudniania modelek poniżej 18 roku życia. Brytyjska opinia publiczna także opowiada się za prawnym uregulowaniem tego zawodu. W ubiegłym roku stosowną petycję podpisało ponad 113 tysięcy osób. Lista podpisów trafiła w ręce brytyjskiego premiera za sprawą posłanki Caroline Noakes i Rosie Nelson, byłej modelki, która zorganizowała kampanię po tym, jak w pewnej agencji usłyszała, że musi ”odchudzić się do kości”.
Ludzie tacy jak Carole White działają na szkodę branży, która znajduje się o krok od wielkiej zmiany – White, osoba mająca w ręku władzę uprawniającą ją do wprowadzenia tej zmiany, protestuje. Świadomie umacnia niezdrowe stereotypy, porównując zawód modelki do biegania. ”Nie można być otyłym i biegać, prawda?”. A przecież nikt nie domaga się zatrudniania otyłych modelek. Chodzi o zdrowo wyglądające dziewczyny.
W 2015 roku miałam okazję obserwować w Nowym Jorku pokaz Victoria’s Secret – odbywającą się co roku imprezę, podczas której najsłynniejsze supermodelki świata paradują po wybiegu w samej bieliźnie. W branży modowej przyjęło się wyśmiewać Victoria’s Secret i jej modelki za to, że zarabiają na życie noszeniem bielizny, a noszenie bielizny za pieniądze nie należy do najbardziej feministycznych zajęć. Jakoś nikt nie dostrzega ironii w fakcie, że w świecie mody estetykę narzucają geje, którzy lubią, by ich modelki wyglądały jak chłopcy.
Przebywając przed pokazem za kulisami, ze zdumieniem stwierdziłam, że dziewczyny wyglądają naprawdę zdrowo. Ich skóra promieniała, wszystkie były pięknie zbudowane, a ich ciała naprężone. I nic dziwnego, w końcu tych dziewczyn nie wybiera się dla ich chłopięcej sylwetki, a ze względu na ich kobiecość. Ed Razek, kreator marki zdradził mi, że modelki Victoria’s Secret, które chcą zajść wysoko, muszą być jak sportowcy. Muszą ćwiczyć i zdrowo się odżywiać, bo wbrew argumentom krytyków, którzy twierdzą, że te pokazy mają tylko rozpalać wyobraźnię starych zbereźników, 98 proc. klientów Victoria’s Secret to młode kobiety.
”Zoolander 2”, komedia, która właśnie wchodzi do kin na całym świecie, otwarcie kpi z branży modowej, bzdur dla głupców, których my, czyli świat realny nie musi traktować poważnie. Cóż, każda branża warta tak kosmiczne pieniądze – w Wielkiej Brytanii blisko 30 mld funtów – powinna być traktowana poważnie. Im szybciej komentarze takie jak te wygłaszane przez Carole White wyjdą z mody, tym szybciej nauczymy się kochać i szanować przemysł, odgrywający tak dużą rolę we współczesnym świecie.